Z cyklu „Płyty, których niestety jeszcze nie mam, ale to chwilowy problem, gdyż do mnie płyną, fruną, jadą”:
Słucham tego od kilku dni i za każdym razem odkrywam coś nowego. Dzisiaj: najważniejsze rzeczy docierają do nas (a przynajmniej do mnie) w chwili, gdy są już całkiem bezużyteczne.
PS. Dlaczego Google Ads sądzi, że mój najważniejszy dziś problem to „Asian women for dating”? Wiedzą więcej ode mnie?
Kategorie:Blues
Jak wrażenia po WJSD? Ci z Nublu dali czadu. Aż się przeraziłem:)
Wrażenia czekają na opisanie, może w weekend mi się uda. Nublu Orchestra świetna, niestety miałem gotówkę tylko na jedną płytę, a widziałem znanych polskich muzyków kupujących po cztery!
Bitches Brew dla mnie za trudne. Za mocno przyłożyli.
Byłeś na Wilson?
Ja zgadzam się z opinią jednego blogera, że Bitches Brew to była płatna próba 🙂 Nudne, wlokło się, wyszedłbym, gdyby nie miało być drugiej części.
PS Byłem na Cassandrze, nie była chyba w najlepszej formie, ale zespół świetny (!), więc było dobrze.
Ja kupiłem płytę takiej amerykańsko-niemieckiej grupy Hertenstein/Heberer/Badenhorst/Niggenkemper. Żona pozwala mi jej słuchać pod warunkiem że nie ma jej w domu:)
Też mam takie płyty. A pewne sery mogę jeść tylko na świeżym powietrzu.
Fakt. Kiedyś jak wiozłem pont-l’eveque z Saskiej Kępy na drugą stronę rzeki, to w aucie musiałem wszystko co możliwe pootwierać, żeby w ogóle dało się jechać. Potem jednak i tak przez jakiś czas problem jednak pozostał…