Niedługo nam wszystkim może być bardzo ciężko, na razie z krajów szczególnie mi bliskich najbardziej dotknięte są Włochy, zaczynam więc od zdjęcia z jednego z najciekawszych miejsc, jakie we Włoszech miałem okazję odwiedzić. To był rok 2010, Trydent, a winnica należy do słynnej posiadłości San Leonardo. Nie mam dziś żadnej butelki stamtąd, mam jednak sporo butelek z innych wspaniałych miejsc, chyba częściej będę po nie sięgał, bo jeśli nie teraz… Na razie jednak krótki przegląd prasy.
Nie „wina naturalne” a „naturalna metoda” ich tworzenia? We Francji trwają pracę nad formalnym zdefiniowaniem tej kategorii win, nie pierwsze zresztą i obawiam się, że nie ostatnie.
Tymczasem Alice Feiring, niestrudzona propagatorka win naturalnych, pisze o Andaluzji i Japonii, gdzie jej zdaniem zaczynają się dziać bardzo ciekawe rzeczy. O Japonii nic nie wiem, ale jej andaluzyjskie obserwacje mogę potwierdzić!
Wstępna maceracja w wodzie morskiej? Tej metody robienia win z pewnością nie będzie można nazwać naturalną, choć podobno ma ona źródło w odległej historii.
Sensacyjne doniesienia docierają z Hiszpanii! Ikona hiszpańskiego winnego modernizmu i jednocześnie tzw. „stylu parkerowskiego”, Termanthia z Bodega Numanthia z Toro zmienia się. Do tej pory to superskoncentrowane wino z bardzo starych krzewów (ich wiek szacuje się na 130-150 lat) dostawało od producenta 200% nowej baryłki – po sześciu miesiącach spędzonych w nowej baryłce wino na kolejnych 16 miesięcy trafiało do następnej nowej baryłki. Obecnie grona zbiera się wcześniej, a wino starzone jest w dużej mierze w baryłkach używanych i w beczkach większych rozmiarów.
Skoro o rozmiarach już mowa, to doświadczenie uczy, że w większych butelkach wina lepiej się starzeją. Jak pokazuje ta historia, z rozmiarem nie można jednak przesadzać.
Kategorie:Prasówka, Wino, Zdjęcie dnia
Skomentuj