[Wpis pierwotnie ukazał się w moim blogu w portalu magazynwino.pl]
W poniedziałek 2 lutego na winnych półkach sieci sklepów Lidl pojawią się wina z nowej tematycznej oferty: 24 wina z Węgier, w cenach nie przekraczających 30 zł. Kilka tygodni temu miałem okazję zapoznania się z większością tej oferty, spróbowałem 19 z tych win (pozostałe nie dotarły jeszcze wówczas do Polski) i muszę przyznać, że moje zaskoczenie było spore i to z co najmniej dwóch powodów. Pierwszym z nich są producenci, wśród których znalazło się kilka węgierskich gwiazd i znanych nazwisk, jak Takler, tokajska Dereszla czy Tibor Gál (do których trzeba dodać producentów mniej widocznych na etykietach, jak Gabor Orosz stojący za Bodvinem czy Gróf Degenfeld kryjący się za marką Chateau Tarcal, a także tych, których win podczas prasowej degustacji nie przedstawiono, ale mają się pojawić w sklepach, zwłaszcza Royal Tokaji), a nie ma tego, czego się najbardziej obawiałem, czyli dużych przemysłowych kombinatów. Kolejne zaskoczenie to roczniki: aż cztery wina (dwa białe i dwa różowe) pochodziły z najnowszego rocznika 2014, więc do Polski trafiły zapewne prosto z linii do butelkowania i nie są to żadne spady nie sprzedane gdzie indziej, z drugiej strony zaś najciekawsze moim zdaniem wino w tym zestawie, półsłodki furmint z Tokaj Classic (ciekawy, nieznany mi dotąd producent, więcej o nim napisał tokajski specjalista Gabriel Kurczewski w swojej relacji z degustacji) z rocznika 2009, znajdujące się chyba w szczytowym momencie rozwoju.
Zdecydowanie najlepiej w tej ofercie wypadają wina białe, tak wytrawne, ja i te słodsze. Właściwie tylko do dwóch miałem poważniejsze zastrzeżenia. Teoretycznie ciekawym winem powinno być Ezerjó winiarni Maurus z mało znanego regionu Mór (leży na zachód od Budapesztu, na północ od północno-wschodniego brzegu Balatonu. Ezerjó to lokalna odmiana z Mór, cechująca się przede wszystkim wysoką kwasowością, w tym jednak przypadku poza kwasowością przypominającą płynny koncentrat witaminy C nic innego w winie już właściwie nie pozostało. Próbowaliśmy chyba rocznik 2012 (moje notatki są tu niestety niekompletne), ale wg materiałów Lidla w sklepach ma też być dostępny rocznik 2011, być może lepszy, ale nie sądzę – w przypadku tego typu win rok więcej to jednak sporo. Jeśli ktoś chciałby zaryzykować próbę, musi zapłacić 28 zł bez grosza – to jedno z najdroższych win tej oferty.
Nie jestem też fanem tokajskiego muszkatu (Tokaji Muscat Blanc) z rocznika 2012 z Chateau Tarcal (17,99 zł), za którym kryje się znany producent Gróf Degenfeld. To prościutkie wino, z niewielką zawartością cukru, za to sporą dawką goryczki. Lepiej dopłacić dwa złote i kupić wytrawny muszkat Mátrai Sarga Muskotály 2014 z winiarni Bárdos, albo zaoszczędzić trzy złote kupując przyjemny, lekki, odświeżający i aromatyczny Irsay Olivier 2014 z Sopronu, zrobiony przez winiarnię Taschner, oba wina raczej do wypicia wiosną i latem, nie później, bo mogą stracić młodzieńczą świeżość.
Z białych wytrawnych win na szczególną uwagę zasługuje Tokaji Furmint 2013 made by Dereszla (tak brzmi informacja na etykiecie). Za 19,99 zł dostaniemy żywego, dobrze kwasowego i całkiem dobrze zbudowanego furminta, którego na pewno dobrze się będzie piło przez najbliższy rok.
Przebojem wiosny może być bardzo świeże i całkiem intensywne różowe Szekszárdi Cuvée „Rozi” 2014 z winiarni Bodri za jedyne 16,99 zł. Bardziej kontrowersyjne jest drugie wino różowe z tej oferty, Rosé Cuvée 2014 z regionu Duna-Tisza (położonego na południe od Budapesztu i na wschód od Dunaju, a na zachód od Cisy, obejmującego m. in. mniejszy i trochę lepiej znany region Kunsag) winiarni Frittmann (też 16,99). Mi się podobało, a odnotowaną przez innych degustujących pewną nieczystość aromatów złożyłbym na karb bardzo młodego wieku, to są raczej aromaty fermentacyjne, które zanikną po jakimś czasie, wraz z początkiem lata wszystko powinno być już w porządku.
Wytrawne wina czerwone trochę mnie znudziły, nie ma wśród nich win wyrazistych, choć też nie ma specjalnych porażek. Najlepsze wrażenie zrobiły na mnie dwa bikavery: egerski Ferenca Tótha 2011 (19,99 zł, lekki, ale dość bogaty, wiśniowy i dymny) i szekszardzki Weklera 2012 (24,99, też dość lekki, świeży i całkiem elegancki). Bikaver Tótha najchętniej wypiłbym do kiełbasy pieczonej przy ognisku, wino Weklera sprawdzi się z drobiem i wieprzowiną. Dobry był też Kékfrankos Nycolas es Fia Borház 2012 z Egeru (19,99), rozczarował mnie zaś wodnisty Egri Bikavér 2011 Tibora Gála (24,99). Rozczarowały mnie też dwa merloty, egerski Juhásza z rocznika 2011 (22,99 zł) i szekszardzki, najdroższy w całej stawce (29,99 zł), Taklera z roku 2012. W obu miałem wrażenie przesadnej ekstrakcji z nie najlepszych gron, choć Takler wypadł jednak wyraźnie lepiej od Juhásza.
Na koniec wina półsłodkie i słodkie. Poza osobliwym słodkim Pinot Noir „Töpszli” 2013 Varga Pincészet z Badacsony (13,99), dla którego nie potrafię sobie wyobrazić zastosowania, pozostałe wina, już białe, z tej kategorii wypadają naprawdę nieźle, a w co najmniej dwa z nich chętnie się zaopatrzę (będę też wypatrywał wina z Royal Tokaji, którego nie miałem okazji spróbować).
To przede wszystkim wspomniany już wcześniej Tokaji Furmint 2009 z Tokaj Classic, wino w starym stylu, nieco utlenione, bogate, orzechowe, za jedyne 21,99, a także Tokaji Cuvée Nagyon Édes 2011, pod marką Dorombor robione przez winiarnię Chateau Dereszla (17,99). Tokaji Cuvée 2013 Bodvin (Gabor Orosz; 24,99) i Tokaji Cuvée Nem Szaraz 2013 Dorombor (Dereszla; 19,99) też są bardzo smaczne, choć mniej skoncentrowane i mniej złożone niż wcześniej wymienione wina, co zresztą w pewnych sytuacjach może być zaletą.
W węgierskiej propozycji Lidla podoba mi się przede wszystkim to, że zwłaszcza jeśli chodzi o wina białe i słodkie, są w niej wina znacznie lepsze niż to wszystko, co dotąd zwykło okupować węgierski sektor dolnych półek polskich supermarketów, jest więc szansa, że co odważniejsi klienci po spróbowaniu kilku butelek przekonają się do dobrych win węgierskich. Gorzej może być po zakończeniu tej akcji, bo nie bardzo widzę, gdzie będą się mogli skierować po podobne wina w podobnych, czy może tylko nieco wyższych, wciąż jednak codziennych cenach, zwłaszcza jeśli nie mają pod ręką dobrych sklepów specjalistycznych. Najważniejszy jest jednak ten pierwszy krok. Do zobaczenia w poniedziałek!
Kategorie:Supermarket, Wino
Dziękuję za wzmiankę. Pisałem o Tokaj Classic także dwa lata temu http://bliskotokaju.pl/2013/03/w-mad-14-03-2013-lenkey-budahazy-tokaj-classic/
Bardzo jestem ciekaw czy ta oferta odniesie sukces i czy poprawi dostępność niedrogich win węgierskich w Polsce. Teraz chyba tylko wytrawne wina z Dereszla można u nas kupić za ok 30 zł?
Starość nie radość, pamięć już szwankuje. Dziękuję za link, oczywiście teraz przypomniałem sobie tamten tekst. Sukces tej oferty bardzo by się przydał, chciałbym móc kupić sobie przyzwoitego furminta albo bikavera w sklepie na rogu, albo na wakacjach na Mazurach. Ech, marzenia…
zajrzałem dziś do najbliższego Lidla – postawili węgierskie wciśnięte w „czoło” regału, czyli bez naruszania obszernych regałów z francuską ofertą. Zmieściło sie więc 12 czy 14 etykiet i to wcale nie tych najciekawszych.
Moim zdaniem należałoby konsekwentnie pisać tylko o butelkach, które realnie stoją na półkach dyskontów przez dłużej niz dwa dni, co ograniczyłoby zakres oceny do pewnie połowy tego, co się nalewa dziennikarzom i blogerom. Bo tak, to robimy tylko za tubę piarową, która ma stworzyć ogólne wrażenie, ze Lidl/Biedronka poszerzają i cywilizują rynek.
Pawle, w moim najbliższym (przy wjeździe do Pruszkowa od Warszawy) dziś o 15:30 nie było tak źle, win było sporo, chyba wszystkie, które polecałem (ale inne też, nie wiem czy czegoś brakowało), a do tego Tokajicum i Royal Tokaji. Gorzej z liczbą butelek, bo w wielu przypadkach jakby się kończyły, a pustych kartonów nie zastępowano. Furmint z Tokaj Classic ma inny kolor kapsuły niż na butelkach, które próbowaliśmy, pytanie co jest w środku.