Roberto Camuto, włoski korespondent Wine Spectatora, zebrał opinie różnych producentów o prosecco rosé, które już w przyszłym roku pojawi się na rynku. Ja natomiast nie mogę się uwolnić od tej słynnej reklamy:
A skoro już jesteśmy przy chablis… Świat nareszcie odkrywa prawdę, która dla mnie od zawsze była oczywista: białe wina są dużo bardziej uniwersalne w połączeniach z potrawami niż się zwykle sądzi. Oto przykład: białe burgundy i inne tego typu wina świetnie pasują do steków, zwłaszcza tych z długo dojrzewającego mięsa (zresztą tak samo jak do „pachnących inaczej”, dojrzałych serów).
Różowe prosecco, wina do steków, same steki… Andrew Jefford pisze w Decanterze o tym, że prawdziwe problemy leżą, niestety, zupełnie gdzie indziej.
Jeśli już o problemach mowa, zajrzyjmy do Bordeaux, zwłaszcza na najniższe półki. Wine Searcher skomentował najnowsze doniesienia o dramatycznie niskich cenach najtańszych win z tego regionu (ceny win „luzem” spadły poniżej kosztów produkcji), a Dwight Furrow w swym blogu „Edible Arts” świetnie podsumował tekst dziennikarzy Wine Searchera. Krytykując politykę szefów organizacji zrzeszającej producentów (chodzi przede wszystkim o nakaz „typowości” produkowanych w regionie win, co zresztą nie dotyczy tylko Bordeaux) napisał:
When all wines taste the same distinguished only by the branding on the bottle there is no reason for most wineries to exist and no reason for consumers to shop for anything but the lowest priced bottle. It’s a prescription for a race to the bottom—which is precisely what is happening in Bordeaux.
Diversity, variation and distinctiveness are the ultimate values that drive the wine world. When the wine business loses sight of those values they might as well be selling orange juice or milk.
Trudno się z tym nie zgodzić.
Kategorie:Prasówka, Supermarket, Wino
Skomentuj