Lafite? Nie, Lafitte – Nick Stephens pisze o pewnym prawnym sporze w Bordeaux, zrozumiałym zwłaszcza w kontekście popularności marki Lafite w Azji.
Chińczycy kupują w Bordeaux, tym razem jednak nie osoby prywatne, a firma, której właścicielem jest państwo. Decanter też o tym pisze.
Jak wynika z badań, konsumenci nie mają zbyt wielkiego zaufania do blogerów i preferują inne źródła wiadomości o winach, przynajmniej w USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Tylko co piąty kupujący wino w tych krajach opiera się na poradach niezależnych blogerów, a aż połowa korzysta z porad sprzedawców.
Matt Kramer z Wine Spectatora ogłosił właśnie, że terroir jest już passé, dziś wino musi być narrative, musi coś opowiadać. Pójdę więc posłuchać, co ma mi dziś do powiedzenia otwarta wczoraj butelka arneis (Roero Arneis 2009, Pescaja) – nie byłem wczoraj wystarczająco uważny, a może muzyka grała zbyt głośno.
Kategorie:Prasówka
Lafite czy Lafitte? Co za różnica! J tak kupuję włoskie ;).
Chińczycy wydają ciężko zarobione na to co chcą. Ich prawo, ot co. Chińczycy może, ale ja też do blogerów zaufania nie mam, no chyba że do multiblogerów ;). Do sprzedawców (zwłaszcza) nie!
A terroir passe jest od początków wina, znakomita większość mieszkańców (pijących wino, a nie odczuwających pragnienie) naszej pięknej Planety nie ma pojęcia o czym mowa. Ja, bynajmniej, do tej większości się zaliczać nie chcę.
A muzycznie? Polecam Panią… Guta Menezes! Nie to co Antonio Serrano (znany zwłaszcza ze współpracy z Paco de Lucia, może coś zapodasz na winogranie.pl?), ale klasa ewidentna. Muzykalność, harmonia/harmonika, rytm – wszystko na swym miejscu. Jak kwas, słodycz i tanina w hiszpańskim, które właśnie kończę.
PZDR
wein-r