Iain Gately
Kulturowa historia alkoholu
przełożyła Anna Kunicka
Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2011
Już od dawna zabierałem się za tę książkę. Zachęcony entuzjastyczną recenzją Tomka Kurzei kupiłem ją już kilka lat temu, przekartkowałem i… odłożyłem na półkę, jej rozmiar (ponad 500 stron) trochę mnie przeraził, a innych, znacznie cieńszych, książek w kolejce do czytania miałem już… no dobrze, przyznam się, kilkaset. Czytam dużo, może nawet za dużo, a i tak czasu na wszystko mi nie starcza.
Wczoraj jednak przyszedł ten moment, gdy moja dłoń wędrująca wzdłuż grzbietów cierpliwie czekających na swą kolej książek zatrzymała się właśnie na niej. – Teraz albo nigdy – pomyślałem, zdjąłem ją z półki, a że herbatę miałem już zaparzoną (rano wina staram się nie pić, za to teraz mam w kieliszku oloroso), natychmiast siadłem do lektury.
Krótki, zgrabnie napisany wstęp zajął mi może minutę, przeszedłem do pierwszego rozdziału, pierwsza strona, druga… i dostałem młotkiem po głowie:
Alkohol w naturalny sposób powstaje jako uboczny produkt fermentacji – działania owocowych cukrowych drożdży spożywczych.
O co tu chodzi??? Co to za cudo, „owocowe cukrowe drożdże spożywcze”? Ktoś tu coś pokręcił, ale kto? Pełen najgorszych obaw włączyłem komputer, Amazon pozwala zwykle obejrzeć niektóre strony sprzedawanych książek, może więc będę mógł sprawdzić, jak to brzmi w oryginale…
Alcohol occurs naturally as a by-product of fermentation…
W porządku, na razie wszystko dobrze….
… – the action of sugar-eating yeasts on fruits.
No tak, wpadka tłumaczki, powinna była napisać o działaniu na owoce konsumujących (spożywających) cukier drożdży. Błąd, zdarza się (ale co robił redaktor?), inteligentny czytelnik powinien zrozumieć o co chodzi, czytam dalej, tym razem jednak z podwyższoną czujnością… I słusznie, na kolejnej stronie znajduję trzy miejsca z wątpliwym przekładem, na następnej jedno, ale tu już nie mam wątpliwości, przekład zmienia sens wypowiedzi:
U autora:
As in the case with the wine of Haji Firuz Tepe, whether this ur-beer was made to stimulate or simply as a kind of food remains a mystery.
Nie wiemy więc, czy to piwo „ur” robiono by stymulowało, czy też jako zwyczajne pożywienie. Tłumaczka pisze jednak:
Tak jak w przypadku wina z Haji Firuz Tepe, także to prapiwo produkowano jako środek pobudzający lub też po prostu jako rodzaj pożywienia, którego charakter pozostanie dla nas tajemnicą.
Drobiazg? Powiedzmy, czytam dalej, kolejna strona (15):
…królowa Puabi, jednocześnie kapłanka Księżyca króla Nanna…
i znów, by zrozumieć, muszę zajrzeć do oryginału:
…Queen Puabi, also priestess of the moon god Nanna…
No, tu już się solidnie zdenerwowałem, przecież „Nanna, bóg Księżyca” to jest jednak coś innego niż „Księżyc króla Nanna”.
I tak z czytelnika dzieła o kulturowej historii alkoholu po raz kolejny stałem się tropicielem błędów w przekładach (pierwszy mój tekst w Magazynie WINO, opublikowany jako list do redakcji, dotyczył beznadziejnego przekładu książki Carlosa Falcó, a po jednym z kolejnych tekstów inny wydawca, co mu się chwali, wycofał tragicznie przetłumaczoną – „w winie mogą się wytrącić nieszkodliwe kryształki cyjanku potasu” – książkę z rynku, by po jakimś czasie opublikować jej nową, poprawioną wersję). Nie było to specjalnie trudne, niemal każda strona, którą losowo otwierałem, dostarczała mi kolejnych przykładów. Już następna strona, 16:
Punkt kulminacyjny takiej uroczystości stanowił ceremonialny publiczny coitus króla Uruk i najwyższej kapłanki świątyni Isztar, bogini prokreacji; wierzono, że powtarzanie tego rytuału przyniesie pożądane skutki działalności Ninkasi, bogini piwa.
Brzmi tajemniczo? Nic dziwnego, oryginał mówi, że
Their highlight was a ceremonial and public act of coitus between the king of Uruk and the high priestess of the temple of Ishtar, goddess of procreation. The union was symbolic as well as real, and the mythical coupling that it reenacted was believed to have resulted in Ninkasi, the beer goddess.
zatem odtwarzano akt, w wyniku którego bogini piwa Ninkasi po prostu przyszła na świat.
No dobrze, historia starożytna jest nam obca, może z czasami nie tak odległymi będzie lepiej. Jak to było w Niemczech po II wojnie światowej?
Pierwszeństwo w zaopatrzeniu w bezpieczną wodę miały odbudowujące się browary i gorzelnie. (str. 506)
Naprawdę? Chyba jednak nie:
The provision of safe water took precedence over the redevelopment of breweries and distilerries.
było więc dokładnie odwrotnie, najpierw bezpieczna woda dla ludzi, dopiero potem browary i gorzelnie, to dlatego odbudowanie przedwojennej produkcji piwa w Zachodnich Niemczech zajęło tyle czasu, czego na podstawie polskiej wersji nie sposób zrozumieć.
Godzina spędzona najpierw z fragmentami z Amazona, a potem z Google Books, pozwoliła mi stwierdzić, że czytanie polskiego przekładu wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem. Moja wersja angielska jest już w drodze (i już na podstawie przeczytanych fragmentów naprawdę ją polecam), a ja wrócę jeszcze do pierwszego zdania wstępu do książki:
Moją babcię pijącą po raz pierwszy w życiu alkohol zobaczyłem podczas jej setnych urodzin, gdy wysączyła szklaneczkę szampana.
Mocne, problem w tym, że autor takiego zdania nie napisał, napisał za to:
The first time I ever saw my grandmother drink alcohol was when she accepted a small glass of champagne on her hundredth birthday.
Nie potępiam przekładu Anny Kunickiej w czambuł, spore jego fragmenty czyta się dobrze i wiernie oddają sens oryginału, ja jednak książkę Gately’ego przeczytam po angielsku, szkoda mi czasu na dociekanie na podstawie przekładu co autor miał na myśli. Na szczęście kilka innych interesujących mnie książek w imponującym katalogu wydawnictwa Aletheia przełożyli ludzie, do których mam większe zaufanie.
[Wpis pierwotnie ukazał się w moim blogu w portalu magazynwino.pl]
Skomentuj