Brytyjscy winiarze są zasmuceni, ich wina nie pojawiły się na weselnych stołach, a jedyny ich wkład w imprezę to destylat z brytyjskiego wina, którym jest napędzany historyczny Aston-Martin księcia Karola, w którym nowożeńcy podobno pozowali do zdjęć. Pisze o tym Tom Johnson w swoim świetnym i często przezabawnym blogu Louisville Juice. W jednym z wcześniejszych wpisów pisze o festiwalu wina w miasteczku mającym… 35. mieszkańców. Festiwal odbył się wczoraj i miał trwać 6 godzin.
Tom Johnson napisał też kilka dni temu o sprawie, o której i ja miałem wspomnieć: oddziały prewencji francuskiej policji są oburzone zakazem konsumowania przez funkcjonariuszy wina i piwa podczas lunchu. To ich zdaniem złamanie uświęconej francuskiej tradycji i pozbawienie jednego z podstawowych praw obywatelskich.
Skoro już mowa o winie podawanym do lunchu, muszę zwrócić uwagę na czekający już stanowczo zbyt długo w blogowej poczekalni artykuł Jeannie Cho Li tłumaczący, dlaczego wbrew powtarzanym powszechnie opiniom ciężkie, garbnikowe wina czerwone w naturalny sposób odnajdują się w chińskiej tradycji kulinarnej.
Kategorie:Kuchnia, Wiadomości
Skomentuj