Somontano w Aragonii nie jest dużym regionem winiarskim, to niespełna 5 tys. ha winnic i 32 producentów wina. Mimo tego zapoznanie się z nim podczas ledwie dwudniowej wizyty (dwa dodatkowe dni zajął dojazd i powrót) jest zadaniem dość karkołomnym. Sam program nie był zbyt wyczerpujący, pierwszego dnia odwiedziny w siedzibie władz apelacji, wizyty u dwóch producentów (Pirineos i Viñas del Vero), spacer po niesamowicie położonym miasteczku Alquézar (na zdjęciu),
był też czas na drugi spacer, po stolicy regionu, Barbastro (zdjęcie drugie).
Drugiego dnia czterech producentów (Enate, Olvena, Irius i Lalanne), do tego wina kilku innych próbowane przez te dwa dni podczas posiłków. Podobną podróż dwa lata temu odbył Tomek Prange. Proszę więc zajrzeć na razie do jego artykułu, a ja wrażenia opiszę niebawem, koncentrując się na innych niż Tomek zagadnieniach. Przez cały czas zastanawiałem się bowiem, na czym polegać ma „somontańskość” tamtejszych win i pod sam koniec pobytu coś zaczęło mi świtać. Oczywiście około 70 spróbowanych win to może być za mało, by sformułować jakieś definitywne tezy, ale roboczą hipotezę już mam.
Na koniec całkiem inna sprawa. Ostatni mój wieczór w Somontano przypadł na dzień rozgrywania finałowego meczu Ligi Mistrzów. Wraz z kilkoma inymi towarzyszkami i towarzyszami podróży oglądaliśmy mecz Barcelony z Manchesterem United w jednym z barów w Barbastro, razem z grupką kilkunastu miejscowych, a więc hiszpańskich fanów piłki. Nikt z nich nie kibicował Barcelonie.
Kategorie:Wino
Skomentuj