Nie przewidziałem dziś burzy, nie przewidziałem też, że na burzy się nie skończy i dopadnie mnie też ulewa. Na szczęście miałem się gdzie schronić, na nieszczęście skończyło się to lunchem w nieplanowanym miejscu, co nie było najlepszym rozwiązaniem. Odbyłem też nieplanowaną wcześniej wizytę u producenta wina, której, po namyśle, wolałbym raczej nie odbywać. Za to kolację jadłem zgodnie z planem w miejscu, które wczoraj mi polecono i które też okazało się być totalną pomyłką. Mam nadzieję, że choć tych kilka godzin przed snem spędzę zgodnie z planem tak, że tej części planu nie będę żałował.
Skomentuj